Wypalanie (jak sie spodziewałem) jest najtrudniejszym etapem ... Niby wiedziałem że mi naczynka popękają, ale łudziłem się że może jakims cudem sie wypalą. Przetrwała jedynie fajeczka, dlatego że był robiona z "monolitu" i miał dość cienkie ścianki z jednej warstwy nie zawierające powietrza ... cała reszta poszła w rozsypkę ;/

Na fotkach kolejne etapy: dół na żar, wstępne wygrzewanie, wypalanie w żarze bez kontaktu z ogniem.







Po owej porażce odpuszczam na jakis czas zabawę w ceramikę, niestety trochę innych tematów goni, wiem co można poprawić i z czym można popróbować, ale to juz niestety prawdopodobnie na wiosnę  ...