................................. Przedświt Jaćwieży ... Forum propagacji wszystkiego co Jaćwieskie, Pruskie, Bałtyjskie ..................................... *** kontakt: pirzdaustra@wp.pl ***
Śnieżni Zwiadowcy 4 Luty 2011 - Puszcza Romincka
Aura gwałtownie się odmieniła, nastała wielka odwilż w samym środku mroźnej zimy. Jaćwież stanęła w bezruchu, nawet konno trudno było sie przemieszczać a wozy i sanie jednakowo stały sie bezużyteczne. Starszyzna wraz z Wiecem zgodnie uznały, że to idealny moment. Jaćwieska lekka jazda miała spaść na Ruś niczym Młot Perkunowy z jasnego nieba.
Tymrazem na Rusińską wyprawę odwetową miały czekać zasadzki i lekkozbrojna Jaćwieska piechota. Jej zadaniem było dokonać rzezi na ciężkozbrojnej rusińskiej jeździe topiącej się w mokrym śniegu. Jeszcze dzisiaj elitarny oddział zwiadowczy ma sprawdzić jaki rodzaj nart lub rakiet będzie idealny dla pieszego wojownika.
Offline
Nie była to do końca sielanka, ale było bardzo miło. Oczywiście nijak ta wyprawa się miała do ostatniej rzeźni, nikt nie umierał, dopisywał nam apetyt na obozowisku i humor... ale do rzeczy. Podstawowym założeniem był test rakiet. Ostatnio ledwo doleźliśmy , śnieg powyżej kolan zatrzymywał nas w miejscu i nie pozwalał na marsz Dlatego alby się nie zdziwić i znokautować, zdecydowaliśmy się na szybki zwiad
Zacznę od najbardziej miłych rzeczy
Ubranka na zmianę
Ostatnio przepocony i mokry len oziębiał nasze ciała, a wilgotne byty wcale nie ogrzewały naszych stóp. Dlatego postanowiłem zabrać ubranie na zmianę i przebrać się w suche ciuchy. Na gołe ciało nakładam zawsze len, a dopiero później wełnę. Len jest zawsze mokry od potu i działa jak „zimne okłady”(ktoś już kiedyś o tym pisał na innym forum). Zabrałem więc tunikę lnianą na zapas i dzianinę wełnianą, ponieważ ostatnio nawet tunika wełniana była mokra od potu i śniegu. Zrobiłem też i zabrałem paputki do spania i chodzenia po obozowisku, żeby tym czasie wysuszyć buty które naprawdę są nieźle namoknięte.
Samo zdjęcie mokrego ubrania i butów poprawiło bardzo moje morale co widać na załączonym obrazku
Gdy ubrałem się w suche ciuszki to zapomniałem o niewygodach wędrówki, usiadłem na kocyku i pałaszowałem aż nie miałem siły się ruszać
Plecak
Ostatnio dźwigałem tyle, że dziwie się sam sobie iż miałem się iść. Nie zamierzam więcej nosić wszystkiego za resztę która nie posiada plecaków. Dlatego zrobiłem pojedynczy stelaż, łatwy w zrobieniu i praktyczny. Robiłem go z myślą o naszych braciach którzy nie maja plecaków. Ten robi się w 15 minut, nie trzeba go nacinać ani obrabiać. Nie zdejmuje się z niego kory, wygina się patyk do którego przywiązuje się koc i torby.
Jestem z niego bardzo zadowolony. Nie rozpadł się i wytrzymał spore obciążenie. Polecam…wspaniała wersja dla leniuszków
Rakiety śnieżne
No i najtrudniejszy temat. Tak jak z nartami, jestem zadowolony z nich tylko w 50%. Niezaprzeczalnym faktem jest, że nie zapadały się w śniegu, dzięki czemu doszliśmy nie zasapani na miejsce i o suchych nogach. Niestety, moje „palety” były chyba troszkę za duże , bo zaczepiałem się ciągle o nie. Wywaliłem się chyba z 20 razy, a podpórki wrzynały się w stopy
Na nartach lepiej mi się chodziło, na rakietach poruszanie się było naprawdę trudne.
Mam mieszane uczucia i nie wiem jak je ocenić.
Szczegóły konstrukcyjne: http://www.pirzdaustra.pun.pl/viewtopic … d=632#p632
Ogólnie było super. Śnieg padał cały czas i naprawdę było pięknie. Potrzebowałem tej wyprawy żeby się otrząsnąć po ostatniej
Offline
Rakiety Snieżne
Ta szybciutka wyprawa miała nam odpowiedzieć na pytanie: czy ostatnio dało się coś więcej zrobić. No dało się, wystarczyło zrobić rakiety poświęcając na to z 2 godziny. Była to nasza zemsta na odwilży po ostatniej wyprawie. A odnośnie rakiet mam nieco inne wrażenia niż Dagis, zupełnie pozytywne. W/g mnie sprawdziły się na 100%, zainwestowałem w nie maxymalnie mało czasu i żałowałem nawet porządnych rzemieni. Wiązania do nich robiłem na żywca, na wyprawie ... sprawdziły się świetnie, nigdy nieszło mi się tak lekko przez śniegi. Zachowałem maxymalnie dużo sił na czas obozowania, co w porównaniu z ostatnią wyprawą było ogromną różnicą, wtedy zdychałem co 50 matrów Myślę że całość powodzenia rakiet moich w porównaniu z Dagisowymi było spowodowane niewielkimi różnicami w konstrukcji które zrobiłem wpółnieświadomie.
Obozowisko
O ile Dagis ma jakieś wątpliwości odnośnie rakiet, to ja mam odnośnie naszego nowego obozowiska. Mamy tak wspaniały dach że jak rozpalamy ogień to leci nam ciurkiem woda na głowę. Dym jest na tyle zakłopotany że lata po całym szałasie i dławi każdego po kolei zanim nas opóści. W starym obozie szałas był jednoosobowy, ale wokół ogniska mielismy "ławeczki" na 10 osób. Oprócz tego że tym razem mamy za duży (chyba) szałas to jeszcze prawdopodobnie na bagienku, o czym się przekonamy zapewne na wiosnę Jedyne co dobre, to to że wspaniale wygląda i chroni od wiatru, którego w puszczy nie ma
Plecak, Buty i Ekwipunek
Powoli sobie zwiększam cięzar wyposarzenia, o ile na następna wyprawę znowu będę targać łopatę - nie wiem czy nie zdecydować się na dorzucenie tarczy 80tki, byłby to jakiś krok do przodu. No a plecak znowu okazał sie rewalacyjny, był praktycznie na wpół zapełniony, co absolutnie nie przeszkadzało w niczym, śmiało weszła jeszcze łopata Oczywiście to że chce zwiększyć ekwipunek bierze się z tego że robię pewne "cięcia" i noszę coraz mniej dodatkowych rzeczy na zmianę. Jeden koc i jedna para skarpet musi wystarczyć. Ubrania suszę "na sobie" co nie jest do końca przyjemne, ale coś za coś. Była to najmokrzejsza ze wszyskich wypraw a ja miałem bardziej suche buty niż kiedykolwiek. Tym razem zawdzięczłem to trzem rzeczom: rakiety (minimalizują kontakt ze śniegiem), nowe szczelne buty (świetny wykrój Dagisa) i przedewszystkim owijki lniane impregnowane w wosku przczelim. Tutaj ważna jest konsekwencja, temat impregnacji woskiem wałkuje od początku i cały czas rozwijam. Kolejny strzał w dziesiątkę.
Offline