................................. Przedświt Jaćwieży ... Forum propagacji wszystkiego co Jaćwieskie, Pruskie, Bałtyjskie ..................................... *** kontakt: pirzdaustra@wp.pl ***
Niezłomna Brzoza 11 Grudzień 2011 - Puszcza Romincka
Nie minął miesiąc jak drużyna śmiałków z Lauksu Surpile przełamała zły czar Wilczych Kłów i założyła na wzgórzu zalążek nowego obozu. Jesienny saktarp skończył się i powolnymi krokami okoliczne ziemie obejmowała w posiadanie Jaćwieska Zima. Rada lauksu podjęła decyzję o ponownej wyprawie na Wilczą Górę w celu przygotowania zimowego przyczółku w pobliżu północnej granicy z plemieniem Nadrowian.
Mityczne wzgórza przestały być już tak groźne po tym jak bohaterski zwiad sprzed miesiąca wyznaczył stały szlak. Początkowo radą starszyzny miała wyruszyć tam nowa ekipa drwali aby przygotować opał na całą zimę i skończyć budowanie gawry. Jednak czwórka weteranów przekonała radę, że koniecznie musi sprawdzić ponownie szlak, oznaczyć go w sposób znajomy każdemu Jaćwięgowi, szybciutko przygotować drewno i przy okazji powitać Zimę w leśnym królestwie. Wszystko przebiegło zgodnie z wyznaczonym planem, tyle że pewna powalona przez wichurę stara brzoza udowodniła zwiadowcom, że jednak drwale byliby niezastąpieni. Wprawdzie opał na całą zimę został przygotowany, ale niezłomna brzoza odebrała drużynie wszystkie siły.
Offline
Wyprawa była świetna. W końcu maszerowaliśmy nocą przy blasku pochodni. W sumie poszło na cały marsz osiem pochodni ale po kolei…
Teren
Puszcza jak zwykle powaliła nas na kolana swoim wyglądem. Co prawda śniegu nie ma do kolan, ale poruszone lekko drzewa wyglądają uroczo
Rześkie powietrze i bieluśki śnieg daje siłę do wspinania się na pagórki
W najgęściej zalesione miejsca śnieg nie dotarł, co sprawiło problem podczas powrotu, ale o tym napisze troszkę później.
Wyposażenie
Poszliśmy bez plecaków. Jedna torba przewieszona przez ramię, dwie pochodnie i lekkie uzbrojenie ( oszczep + topór)
Nowa rzecz która testowałem, to brak tuniki lnianej. Nałożyłem wełnianą na gołe ciało. Bałem się że nie wytrzymam „gryzienia wełny”
Nie odczułem żadnego dyskomfortu podczas całej wyprawy. No i nie czułem obrzydliwego przepoconego mokrego lnu na plecach . Uważam więc że zimowa porą śmiało można ubierać się tylko w wełniane ciuszki
Obozowisko
Szałas jest wykonany na piątkę. Nawet płatka śniegu nie było w środku jak przyszliśmy. Trochę popracowaliśmy przy obozie, szybki posiłek i około godz. 1700 zrobiliśmy wymarsz.
Zadania
Podpaliliśmy pochodnie i wyruszyliśmy. O godzinie 1700 było już wystarczająco ciemno
Wie wszystkie pochodnie dało się zapalnic, szczególnie podczas marszu, jak trzeba było odpalać jedną od drugiej( pochodnia pali się około 30 minut). Myślę że dało to dużo doświadczenia i teraz wszyscy już wiedza jak zrobić dobra pochodnie.
Szło się naprawdę ciężko i pobłądziliśmy trochę. Śnieg doskonale odbija światło pochodni u ułatwia odnajdywanie drogi, najtrudniej było przedzierać się przez gęsto zalesione miejsca. Ale wspólnymi siłami dotarliśmy bezpiecznie do celu.
Ważne jest też spokojne i dokładne wybieranie ścieżek. Szarżowanie z paląca się pochodnia jak wszystko na około wygląda tak samo nie jest dobrym rozwianiem.
Podsumowanie i wnioski
Wyprawa bardzo udana. Lubię takie wyzwania. Szczerze mówiąc mało brakowało a byśmy zapętlili się na bagnie
Bogatsi w tak ważne doświadczenie wiemy że marsz w nocy z pochodniami po starej puszczy to nie spacer wieczorny po parku . Następnym razem będziemy jeszcze lepiej przygotowani i bardziej rozważni przy wybieraniu kierunków marszu.
Offline