................................. Przedświt Jaćwieży ... Forum propagacji wszystkiego co Jaćwieskie, Pruskie, Bałtyjskie ..................................... *** kontakt: pirzdaustra@wp.pl ***
Szpony Mrozu 11-12 Luty 2012 - Puszcza Romincka
Jaćwieska zima dosypała śniegiem i skuła lodem ojczyznę Sudowian. Siarczysty mróz hamował wszelakie przedsięwzięcia i nie wypuszczał ludzi z lauksów. Jedynie nieliczne drużyny myśliwych chodziły po wyznaczonych szlakach na krótkich trasach.
Zwiadowcy byli niezmiernie szczęśliwi, że udało im się wyznaczyć szlak przez Wilcze Kły, oraz zbudować na górze gawrę bogatą w zapasy drewna, póki jeszcze nie przyszły wielkie mrozy. Niestety grupa myśliwych przyniosła wieczorem złą nowinę – gawra została zniszczona, a wokół odkryto wiele niepokojących śladów.
Dla drużyny czterech zwiadowców oznaczało to tylko jedno … skoro świt musieli wyruszyć na kilkudniową wyprawę ku północnej granicy. Trzeba było sprawdzić co zniszczyło dach gawry oraz odczytać ślady. Obawiano się ataku sąsiednich Nadrowian lub Litwinów.
Sprawdzenie tropów i odbudowa obozu nie stanowiła dla śmiałków problemu. Nie wiedzieli jednak, że jeśli zechcą wrócić, będą musieli wyrwać zarówno swe ciała jak i dusze z niewoli mocarnych szponów mrozu.
Offline
Tym razem to nie śnieg stanowił barierę nie do przebycia. Ta zima miażdżyła nas swym chłodem.
W Filipowie w nocy było minus 26 stopni, na jednym z najwyższych miejsc w Puszczy Rominckiej gdzie nocowaliśmy zarejestrowaliśmy minus 21 stopni. Na samym dobraniu odpowiedniego miejsca zyskaliśmy parę stopni, reszta w „rękach” szałasu i ogniska …
Teren
Oczywiście piękno leśnej głuszy zimą zapiera dech w piersi
Niestety są tez minusy. Mróz był tak siarczysty że zamarzły wszystkie rzeki i nie mogliśmy napić się wody( tym bardziej że w bukłakach też pozamarzała)
A w nasłonecznionych miejscach było bardzo cieplutko
Wyposażenie
Raki
Nie zabrałem nart ponieważ było mało śniegu. Zabrałem tylko raki. W sumie aż tak ślisko nie było ale się przydały.
Plecak
Miałem tez nowy plecak Albynowego projektu. Ma mniejsza pojemność od poprzedniego co skutkowało mniejsza ilością wyposażenia i dzięki temu większym komfortem marszu.
Na pewno niezaprzeczalnym jest, że dzięki swojej konstrukcji o wiele szybciej się go pakuje. Dlatego jestem bardzo z niego zadowolony.
Kociołek
Mamy też nowy kociołek. Zanim doszliśmy cała woda w bukłakach była już zamarznięta. Więc aby napić się ciepłej herbatki ziołowej musieliśmy rozpuszczać śnieg
Oczywiście kociołek jest rewelacyjny, a zupka z niego to niebo w gębie.
I oczywiście zgodnie ze starym obyczajem zupa była o świcie
Ubranie zimowe
Za osłonę twarzy i szyi przed mrozem miałem futro z barana
Wersja z futrem do środka :
Bardzo dobrze chroni twarz przed szczypiącym mrozem
Obozowisko
Dorobiliśmy dodatkową ścianę w obozie
Ciepło więc miało jeszcze mniej miejsca do ulatniania się.
Niestety jeszcze nie jest to ostateczna wersja. Popełniliśmy jeszcze parę drobnych błędów, ale o tym w wnioskach.
Zostawiłem też dodatkowego dziadka aby strzegł obozowiska
Podsumowanie i wnioski
Zamarzła cała woda i jedzenie. Niby to nie problem bo można odmrozić przy ognisku, ale jakbyśmy nie zdołali utrzymać ognia to nie zjedlibyśmy ani nie wypilibyśmy niczego. Niestety przy takim mrozie to tragedia, bo organizm potrzebuje dużo kalorii aby ogrzać ciało w taki mróz. Ale raczej na to nic nie poradzimy.
Musimy za to zmienić parę rzeczy, które w lato nie przeszkadzają, ale w zimową noc okazały się ważne.
Ognisko musimy umiejscowić pod dachem szałasu, alby jak najwięcej ciepła wlatywało do środka.
Nie odpychamy ogniska od szałasu jak jest za gorąco, tylko sami się odsuwamy. Przez ten manewr straciliśmy dużo cennego żaru.
Najlepiej jakby zrobić siedziska po okręgu, wtedy będzie grzało wszystkich równomiernie.
Możemy też spróbować zbudować dwa mniejsze szałasy naprzeciwko siebie z ogniskiem w środku.
I jeszcze parę zdjęć na koniec
Dwa głodne miśki
Było ciężko ale wytrzymaliśmy, czekam teraz na wilgotne lato
Offline