................................. Przedświt Jaćwieży ... Forum propagacji wszystkiego co Jaćwieskie, Pruskie, Bałtyjskie ..................................... *** kontakt: pirzdaustra@wp.pl ***
Saktarp Wiosenny 10-11 Marzec 2012 - Puszcza Romincka
Jak mawiali Sudawowie: saktarp - zawieszony między gałęziami. Stan bezczynności i oczekiwania, kiedy to cały żywot człowieka jest unieruchomiony przez niemiłosierne warunki pogodowe, kiedy to dosłownie nie można nic zrobić ani przedsięwziąć, jedynie wytrwale czekać. W tym okresie zawieszana była wszelaka działalność, szlaki stawały się nieprzejezdne, stan wód i błota wzrastał, lód po którym dotychczas przedostawano się przez jeziora, rzeki i bagna zaczynał pękać i uniemożliwiał wędrówki, nie odbywały się nawet wówczas polowania. Saktarp powodował że nic nie można było zacząć, ani skończyć.
Podczas gdy we wszystkich Lauksach oczekiwano jego końca i nadejścia Święta Zielonej Brzozy, drużyna wojów musiała poczynić zwiad. Saktarp okazał się tak zmienny i nieprzewidywalny że podarował wędrowcom kilka radykalnych załamań pogody w ciągu zaledwie dwóch dni.
Offline
Teren
Tym razem puszcza okazała się kapryśna
Pierwszego dnia było w miarę ciepło, ale za to padał deszcz. Zapowiadało się na to że w kocu lód puści rzeki i jeziora.
O dziwo rano mróz ścisnął okolice, a ciągu paru godzin napadało tyle śniegu, że las wyglądał jak na początku zimy w grudniu.
W czasie dwóch dni mieliśmy deszczowa wiosnę i mroźna śniegową zimę… Jaćwieski saktarp jak znalazł.
Wyposażenie
Byłem zamotany cały w wełnie. W nocy było na „+” więc spałem w samym kaftanie bez przykrywania się kocem. Już trzecia wyprawa gdzie nie miałem pod spodem nawet kawałka lnu. Wełna jest po prostu cudowna.
Plecak
Lekki, wygodny, szybo się go pakuje/rozpakowuje , nic dodać nic ująć.
Kociołek
Bardzo ładnie się prezentuje, a jego pojemność w zupełności wystarcza na zupę, każdy się najada.
I oczywiście zgodnie ze starym obyczajem zupa była o świcie
Piekłem kawał karkówki nadziewany czosnkiem. Po całym dniu i nocy pieczenia, było gotowe do spożycia. Trzeba jednak jeszcze dopracować pieczenie dużych kawałków mięsa.
Obozowisko
Dorobiliśmy i wysunęliśmy dach, dzięki czemu ognisko znalazło się w środku szałasu.
Nawet przy małym ognisku(żeby nie zapalić dachu) temperatura w środku była na tyle wysoko, że spałem bez przykrycia o czym pisałem wcześniej.
Cały czas modyfikujemy obozowisko i śpimy w coraz lepszych warunkach.
Podsumowanie i wnioski
Wyprawa była bardzo udana. Rok temu byliśmy przemoknięci i zmarznięci. Teraz mimo iż odczuliśmy radykalną zmianę pogody na własnej skórze czyli saktarp , nie był on taki straszny. Dlatego jestem zadowolony, że doświadczenie jakie zdobywamy poprawia, jakość naszych wypraw.
Mamy tak zrobione ubranie że chroni nas przed wilgocią i chłodem. Minimalna ilość wyposażenia i racjonalne dzielenie sił zwiększyło zasięg i wydolność podczas marszu. Dopracowane i staranne przygotowywanie szałasu, poprawiło komfort wypoczynku.
To wszystko zebrane do kupy prawiła morale, które nieraz mieliśmy zachwiane podczas zimowych wypraw.
Zostało jeszcze usprawnić parę rzeczy, ale to drobnostki przy tym co już zrobiliśmy. Najważniejsze, że cały czas rozwijamy się i idziemy do przodu
Offline