................................. Przedświt Jaćwieży ... Forum propagacji wszystkiego co Jaćwieskie, Pruskie, Bałtyjskie ..................................... *** kontakt: pirzdaustra@wp.pl ***
Jaćwieskie Święto Rosy 23-24 Czerwiec 2012
Na najkrótszą noc w roku, Sześcioro Jaćwieckich wodzów zjechało się do Lauksu Sjurpile aby omówić przyszłość sojuszu. Gwarność tej nocy zmusiła Rijkisów do obradowania na samym szczycie dworu Sjurpy. Zawarty rok wcześniej sojusz wszystkich Jaćwieskich ziem wisiał na włosku i z każdym dniem chylił się ku upadkowi. Rada starszyzny znając butę młodych wodzów, wybrała dzień Święta Rosy na spotkanie, gdyż gwarantowało to świetną zabawę i brak kłótni. Tym sposobem obeszło się bez przelewu krwi, nastrój Święta i bajeczna biesiada rozmiękczyły harde serca ... dla dobra jedności Jaćwieży sojusz został przedłużony na następny rok, ale zmieniono wiele założeń wspólnego zgromadzenia.
Offline
Teren
Odnośnie terenu mogę napisać tylko, że po dwóch dniach chodzenia po terenie największego grodziska Jaćwieskiego, wszyscy zgodnym chórem stwierdzają, że naprawdę była to twierdza nie do zdobycia.
Samo zejście z góry po wodę i wejście z powrotem odbierało chęć na dalsza wędrówkę. Obejście ( i to nie całego) obwarowanego terenu, po tych górach i dolinach zajęło cały dzień, ale było warto
Wyposażenie
Nic nowego nie dorobiłem, ale jeszcze raz musze napisać, że buty wytrzymały po raz kolejny trudny teren, a owijacze wełniane idealnie chroniły stopy przed wilgocią. Nogi miałem suche mimo marszu w deszczu(przez co morale było wyśmienite).
Obozowisko
Namiot rozbiliśmy na wszelki wypadek. Na szczęście w nocy deszcz nie padał i można było wyspać się przy ognisku pod gołym niebem.
Noc była chłodna, ale nic tak nie odmładza jak przebudzenie i małe „telepanko” przed wschodem słońca.
Jedzenie
Uczute uważam za udana. Jadła było tyle, że musiałem cześć zabrać z powrotem do domu.
Karkówka i golonka wyśmienite.
No i oczywiście zupa o świcie – miodzio
Natomiast kura w glinie nie do końca, ale o tym później.
Zadania
Jako, że już wyprawa sama w sobie nie jest zadaniem, na te okoliczność wybrałem sobie parę celów.
Najważniejszym było znalezienie magicznego ziela – Traganka.
Udało się i jestem z tego bardzo zadowolony. Dzięki temu mam na koncie następne stare zioło używane przez naszych przodków.
Drugie, to upieczenie upolowanego ptaka z piórami w glinie. Z polowaniem dałem sobie spokój i zabrałem po prostu koguta.
Skupiłem się natomiast na starym sposobie przyrządzenia ptaka tak , aby nie tracisz czasu na jego skubanie i pieczenie, co bardzo ułatwiało życie wojów podczas przemarszu.
Oblepiliśmy koguta glina i włożyliśmy w ognisko. Pióra odeszły z glina zgodnie z założeniem. Źle natomiast zostało przeprowadzone samo pieczenie. Kulka gliny powinna być cała zasypana żarem. Nie zwróciliśmy na to dostatecznej uwagi, połowa kuli wystawała i ogień po niej szalał. Niestety glina popękała i cześć mięsa się spaliła. Mięso nie śmierdziało piórami(czego najbardziej się obawialiśmy) i resztę nie spalonego mięsa zjedliśmy, ale trzeba to dopracować.
Nie udało się natomiast upiec chleba, rzucając ciasto przez ognisko. Jest to na tyle trudne zadanie, że nie jestem tym szczególnie rozczarowany. Ale kiedyś będzie trzeba zacisnąć zęby i to zrobić.
Podsumowanie i wnioski
Wyprawa udana. Zrealizowałem założenia i zobaczyłem nowe miejsca. Obszar grodziska jest tak duży i bogaty, że na za rok na pewno zostało jeszcze parę nie odkrytych fajnych miejscówek. Szkoda tylko, że nie frekwencja klubu była mizerna, ale to przedyskutujemy we własnym gronie.
Offline
Świetna wyprawa , Zamkowa Góra i jej okolice to magiczne miejsce, wrażenia niezapomniane .
Szkoda że tylko tyle osób pojechało , mam nadzieje że za rok będzie nas o wiele więcej .
Jedzenia było w bród np: golonki , karkówka , boczek , zupa
Cieszę się też z tego że znalezliśmy traganek .
Będę miło wspominał ten wyjazd .
Offline